piątek, 25 marca 2016

5.(Julia)

Julia:
     - Kawy czy herbaty? - zapytałam, krzątając się po kuchni. Wlałam trochę wody do czajnika oraz cierpliwie czekałam na odpowiedź.
- Kawy - usłyszałam za sobą jego zmęczony głos. Coś na przebudzenie przyda mu się w tej chwili. Po kilkugodzinnym czuwaniu to jak niebiańska ambrozja.
    Na szary blat wyjęłam dwa kubki. Wsypałam do nich podobną ilość brązowego i aromatycznie pachnącego proszku, po czym zalałam gorącym wrzątkiem.
- I jak teraz to wszystko będzie wyglądać? Masz plany na przyszłość, czy zamierzasz nic nie zmieniać? - odwróciłam się w jego stronę, ostrożnie krocząc z nogi na nogę. Moje dłonie zrobiły się ciepłe, od trzymanej w dłoniach gorącej cieczy. Przysiadłam naprzeciwko niego i podałam jedną ze szklanek.
- Sam nie wiem. A czy miałem zamiar coś zmieniać? - skierował w moją stronę pytające spojrzenie. Nie odrywał ode mnie wzroku, analizując uważnie moją reakcję.
    Poruszyłam w niewiedzy ramionami. Odgarnęłam grzywkę ze schłodzonej twarzy. Wzięłam niewielki łyk kawy, przymykając lekko powieki. Poczułam gorzko-słodkawy smak na języku, który stopniowo rozpłynął się po całym ciele.
- Nie, tak tylko powiedziałam. Sądziłam, że... no wiesz..., że po jej śmierci będziesz miał zamiar coś zmienić. Że to będzie taki przełom w twoim życiu - odrzekłam cicho, plątając się przy tym co chwila. Nie miałam pojęcia jak mogłam to przekazać w sposób delikatny.
    On natomiast nic sobie nie robiąc z mojego zachowania, kontynuował rozmowę:
- Ty tu mieszkasz? Przecież studiujesz... - oznajmił z ciekawości. Zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, wychwytując najmniejsze szczegóły: śnieżnobiałe ściany, dębowe meble i rażące światłem okna, z nad których wyłaniało się zimowe słońce. Te pytanie było dość nietypowe. Najzwyczajniej w świecie chciał zakończyć ten nieznośny temat. A ja to uszanowałam...
    - Nie do końca. Przyjeżdżam tu kiedy mamy wolne lub chcę odpocząć. Wiesz... od tego chaosu. Na przedmieściach jest bardzo spokojnie - powiedziałam, uśmiechając się przy tym lekko. - A jak leci życie bohatera? Nie męczy cię to czasem? To poczucie odpowiedzialności? - udawałam głupią, co wychodziło mi świetnie. Nikt nie zorientowałby się, że ja mogę coś na ten temat wiedzieć. Zaśmiałam się w myślach - jednak złoczyńcy też rozumieją termin: ,,odpowiedzialność".
- Ktoś musi to robić. By inni byli bezpieczni - jego kąciki ust podniosły się znacznie do góry. Wsadził swoją rękę do kieszeni spodni oraz zaczął w niej czegoś usilnie szukać. Zmarszczyłam w zdziwieniu brwi oraz na moją twarz wyskoczył dość nietypowy grymas. W pewnym momencie wyjął z niej jakiś mały nadajnik. Tak przynajmniej mi się wydawało. Przybliżył się do mnie i położył przedmiot na moją otwartą dłoń. Czujnie przyglądałam się ustrojstwu, nie drgając ani na milimetr.
- Co to jest? - udała mi się wydusić te dwa słowa.
    - Jeśli będziesz potrzebowała pomocy, wystarczy, że to włączysz, a ja będę wiedział, że grozi ci niebezpieczeństwo.
- Po co mi to? Przecież ja potrafię o siebie zadbać... - przerwałam natychmiast, uświadamiając sobie mój karygodny błąd. Za dużo powiedziałaś, za dużo powiedziałaś!!! Poczułam gorąco w okolicach głowy, jednak nie dałam nic po sobie poznać.
- Jak potrafisz? - zlustrował moją osobę w delikatnym zdezorientowaniu. Przegładził swoje czarne niczym węgiel włosy.
- Przecież jest policja. Wystarczy, że się z nią skontaktuję i już - zacisnęłam swoje dłonie za plecami, modląc się, by niczego nie zauważył. Dick pokiwał tylko dezaprobatą głową.
    - To nie wystarczy. Policja jest tu bezradna, więc miej to zawsze przy sobie, a kiedy nadejdzie problem skontaktuj się ze mną. Julia, proszę, to naprawdę ważne - obdarował mnie czernią swoich okularów i pewnego rodzaju grymasem na bladych ustach.
     Moją głowę spowijało miliony różnych myśli i zagadnień. Zgodzić się, czy może nie. Kieruję się tylko jednym - nie wzbudzam podejrzeń.
- Dobrze - odparłam emitując rozkwitającą radość. On zmarszczył z niezadowoleniem brwi i westchnął cicho, tuż nad moim nosem.
- Julia, ja mówię na poważnie. Musisz o tym pamiętać. Jedną bliską mi osobę już straciłem. Najlepszej przyjaciółki już nie mam ochoty - odpowiedział surowym, a zarazem pełnym troski tonem. Te słowa utkwiły w umyśle, nie pozwalając sobie na zapomnienie. ,,Najlepsza przyjaciółka"... Jak to cudownie to brzmiało. A więc jednak coś dla niego znaczę.
- Zawsze będę trzymała to przy sobie. Zawsze - uśmiechnęłam się pod nosem. Tym razem szczerze.
                                                               
                                                                  ~~3 miesiące później~~

    Ziewnęłam cicho. Roztarłam zmęczone oczy oraz wyjęłam miskę z szafki. Wsypałam do niej masę czekoladowych płatków. Wolnym krokiem ruszyłam ku lodówce. Mocnym szarpnięciem otworzyłam śnieżnobiałe drzwiczki. Odczułam chłód, rozchodzący się po ciele. Na skórze pojawiła się gęsia skórka. Czym prędzej wyszukałam mleko wśród innych produktów i złapałam je mocnym uściskiem dłoni. Zajęłam miejsce przy drewnianym stole oraz zaczęłam spożywać posiłek.
    Usłyszałam tupanie czyiś stóp. Automatycznie podniosłam wzrok. Margaret poprawiała rozczochrane, bardziej niż zwykle, kręcone blond włosy. Obdarowała mnie zmęczonym, jednak czujnym spojrzeniem swoich piwno-zielonych oczu. Również spuściłam na nią lekko zadziorny wzrok. Coś mi tu nie pasowało. Zachowywała się dość nietypowo. Może zapomniałam po sobie posprzątać, a ona była zmuszona spędzać czas wśród moich brudnych łachów?
    - Coś się stało? - walnęłam prosto z mostu, gdyż wiedziałam, że właśnie teraz trzeba przejść do rzeczy.
- Wczoraj cię długo nie było - jej mina zrzedła nagle. Szybkim krokiem ruszyła ku szafkom, powtarzając mój rytuał.
- Ach tak...Przepraszam. Musiałam coś załatwić - odrzekłam lekko speszona, mimo iż wyczuwałam kłamstwo, unoszące się w powietrzu.
- Dobra, nic przecież się nie stało - oznajmiła spokojnie, jednak jej oczy mówiły co innego. Nadal czułam w nich cząstkę podejrzeń.
    Podniosłam się do pozycji stojącej i ruszyłam w stronę łazienki. Coś musiało się wydarzyć, tylko ja jeszcze nie wiedziałam co...
_________________________________________________________________________________
Oto kolejny rozdział w moim wykonaniu :-D!! Wszyscy świętujmy :-P. Myślę, że całkiem szybko się z tym uwinęłam. Trochę krótki, ale teraz się spieszę i kończę.

3 komentarze:

  1. Krótki czy nie, ważne, że genialnie wyszedł.
    Znowu Ci się udało. XD
    Wiesz już jak wyglądają moje komentarze, szczególnie, kiedy nie wiem co powiedzieć, więc chyba już skończę. XD
    No, więc czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajny rozdział :D Naprawdę, bardzo ciekawy, trochę intrygujący, ale przede wszystkim idealnie napisany ;-) Masz talent dziewczyno :-) Powodzenia w dalszym pisaniu ;-)
    Pozdrawiam i wesołych świąt :D
    ***Niki***

    OdpowiedzUsuń
  3. Talent?! Dziękuję, ale ty też. Szczególnie podobał mi się twój blog o Angel. Był cudowny 😍

    OdpowiedzUsuń